Kola? jednak nieee, skałki też niee.... Tyniec!
Pierwotnie chciałem przejechać do toru kajakowego w Kolnej, jednakże jak tylko wyjechałem z bulwarów wiślanych na trasę rowerową do Tyńca szybko się rozmyśliłem.
Po przejechaniu a raczej poślizgu przez 200m(myślałem, że może jednak dam radę) odpuściłem sobie. Tylne koło ślizgało się wszędzie gdzie tylko chciało, byle nie do przodu.
Wybrałem się więc na skałki Twardowskiego myśląc, że może tam będzie lepiej...
Niestety to samo, breja, wszędzie roztapiająca się breja. A więc stop i chwila na zastanowienie;)
Roztopy na skałkach Twardowskiego© Robert13
Skałki Tardoskiego widoczek;)© Robert13
Także zfociłem rower, widoczek i wślizgiem powrót na drogę z zamiarem pokręcić się gdzieś może po mieście.
Takim to sposobem znalazłem się jednak na ulicy Tynieckiej a jak już tu to trasa sama się wybrała.. Tyniec!
Dawno tą ulicą nie jechałem, zawsze wybierałem drogę rowerową wałami wiślanymi.
A ty pięknie bez śniegu, brei a i dziś z okazji niedzieli ruch mały także jedziemy:)
Widok z ulicy Tynieckiej na klasztor na Bielanach© Robert13
Szybka poszło, choć trasa naokoło w porównaniu do DDRa, w mgnieniu oka znalazłem się na miejscu, w Tyńcu :)
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu© Robert13
Tu jeszcze fotka na:
Tramwaj wodny© Robert13
I można wracać do Krakowa:)
Po drodze podczepiłem się pod młodego kolarza (pozdrawiam ;]), który podciągnął mi tempo powrotu co wyszło mi na dobre i poprawę średniej :P
Na Salwatorze kolega "lider" skręcił to i ja "skręciłem" ale tempo i już spokojnie do NH :)
The End