Już od jakiegoś czasu zbierałem się, by poruszyć ten tematu u siebie na blogu, aż się nazbierało i to, co w głowie zalegało na klawiaturę się przelało.Problem
współistnienia,
wspólnego zrozumienia jak i poszanowania
wzajemnego dla pieszych, rowerzystów i kierowców na pasie ulicy, chodnika oraz drogi rowerowej (jeśli taka występuje na długości danego odcinka) istnieje od dawna, jednakże bez chociażby minimalnego wysiłku aby spróbować zrozumienia, postawić się na miejscu drugiej osoby nigdy nie dojdziemy do ładu. W tym bałaganie każde z nas ma swój udział a raczej nasze grzeszki dokonywane w trakcie jazdy autem, rowerem czy poruszaniem się jako pieszy.
Nie czarujmy się, praktycznie każdy z nas jest z natury „samolubnym ignorantem” (stwierdzenie ogólnikowe niemające na celu nikogo obrazić tylko zobrazować problem), który myśli tylko jakby tu najszybciej, najłatwiej i bez zbędnych ograniczeń (łamiąc te napotkane na drodze, jeśli uważamy je za mało istotne lub nieszkodliwe) przedostać się z punktu A do punktu B.
Takoż przejdźmy do przykładów (są to teoretyczne założenia aczkolwiek wiemy, że nie do końca gdyż spotykamy się z podobnymi zdarzeniami): kierowca szalejący ponad setkę w terenie zabudowany stwarza zagrożenie życia nie tylko dla siebie, ale również dla prawidłowo jadącego rowerzysty poruszającego się jezdnią (z braku ścieżki rowerowej w danym miejscu) czy pieszego chcącego przejść na pasach, na druga stronę jezdni.
Tak samo rowerzysta, który szaleje po chodniku jest zagrożeniem dla pieszych, którzy to często muszą uskakiwać na bok by nie zostać potraconym, choć dany osobnik jest zobligowany do poruszania się jezdnią w przypadku braku drogi rowerowej. Również niesforni rowerzyści na ulicy nieznający przepisów i znaków drogowych stwarzają zagrożenie, choć w tym wypadku głownie dla samych siebie, ale nie tylko i wyłącznie, często mogą spowodować kolizję aut, wynikającą z ich winy.
Nie jest lepiej w przypadku pieszych zarówno tych, co spiesząc się na tramwaj czy autobus potrafią wyskakiwać na jezdnię pod samo auto i to często w miejscach daleko poza przejściem dla pieszych ( czy naprawdę uważacie, że spóźnienie 15 minutowe do pracy jest warte waszego życia by tak ryzykować?!) oraz tych, co nie potrafią rozróżnić chodnika od ścieżki rowerowej i jak te „kołki” często spacerują środkiem ddra czy wręcz stają centralnie na, paplają z sąsiadem/ką kompletnie nie zwracając uwagi na to, że to rowerowy trakt a jak dorwą takiego rowerzystę na chodniku to potrafią zbluzgać z błotem. Często też starsi ludzie i niestety o zgrozo matki z dzieckiem w wózku po owych ścieżkach spacerują.. Jak na złość znam powód, dla którego i Ci starsi jak i matki wybierają takie rozwiązanie, choć często dużo ryzykują.. jest to stan nawierzchni chodników, który pozostawia wiele do życzenia i mając do wyboru telepanie się i walkę z wybojami na chodniku wola wybrać prosta i równą drogę dla rowerów.
Nikt z nas nie jest tu bez winy! Nauczmy się szanować prawo drugiego do uczestnictwa w ruchu i podstawowe przepisy/prawa pierwszeństwa! Na chodniku
pieszy przede wszystkim, na drodze rowerowej,
rower natomiast ulic jest w pierwszej kolejności dla
aut,
jeśli w danym ciągu występuje ddr, korzystajmy z niego, w końcu dla nas rowerzystów zbudowany by zapewnić
nam bezpieczeństwo oraz lepszą płynność ruchu na ulicy.
Tak, nie czarujmy się rowerzysta w mieście jeżdżący po jezdni sprawia często niemały problem dla ulicznego ruchu. Nie jeździmy na siłę cały czas ulica, jeśli obok jest ddr.
Natomiast w miejscach gdzie tych rozwiązań komunikacyjnych dla rowerów brak mam równe prawo do korzystania z pasa jezdni, co kierowca i dlatego kierowcy postarajcie się postawić w miejscu rowerzysty jadącego ulica razem z Wami i przestańcie uważać go za intruza, bo tak nie jest i nie jesteście jedynymi władcami na szosie!
Z roku na rok osób poruszających się rowerami przybywa, ale to nie daje nam prawa by ‘terroryzować” w czasie sezonu zarówno pieszych jak i kierowców naszą osoba. To nie zmieni nastawienia na lepsze. Uczmy się korzystać z tego co dana infrastruktura ( jeśli owa istnieje) rowerowa w mieście nam zapewnia i nie nadużywajmy swoich praw na drodze, ale starajmy się wespół użytkować ulice bez robienia sobie nawzajem na złość .
Aby zacząć wymagać od innych trzeba najpierw dać coś od siebie.
Pisze te moje przemyślenia głównie z perspektywy rowerzysty, bo takiż ten blog ma charakter ale i nie tylko.
Mógłbym napisać, że osobiście nie rozumiem rowerzystów jeżdżących po chodniku bo ani to przyjemne zwłaszcza biorąc pod uwagę ich stan tutaj w Krakowie, ani to szybka metoda przemieszczania się jeśli muszą na wąskich przesmykach krążyć wokoło pieszych dzwoniąc na nich i narażając się na uwagi (aczkolwiek słuszne gdyż powinni prowadzić tam rowery) a często obelgi z ich strony. Ale było by to nie prawdą, niechęć do jazdy po ulicy jest tu często uzasadniona i oparta o własne przykre doświadczenia z relacji pieszy-kierowca, gdzie po byciu potrąconym czy byciu świadkiem takiego potrącenia zostaje często w człowieku niechęć i obawa z jazdy po ulicy wśród aut gdzie może się trafić na takiego szaleńca co lubi docisnąć gazu. A jak jedna osoba zacznie już jeździć w danym miejscu chodnikiem to odzywa się w nas instynkt stadny i nagle połowa rowerzystów w tym miejscu przenosi się na chodnik.. ”jak on może to czemu ja bym nie mógł”.
Z tego powodu uważam, że tak ważne są te wszystkie inicjatywy miejskie z
masa krytyczną na czele, mające na celu walkę o prawa rowerzystów i zapewnianie bezpiecznych przejazdów przez miasto poprzez nacisk na rozbudowę rowerowej infrastruktury.
Natomiast szczerze mogę napisać, że nie rozumiem szosówek (bo to oni głównie z moich obserwacji ignorują ddr), które pomykają ulica w mieście (bo głownie chodzi tu o duże miasta) w którym na całej długości danej ulicy występuje droga dla rowerów, przecież szosówka to też
rower a nie coś ponad to, ze specjalnymi przywilejami jak to niektórzy uważają... A świadome ignorowanie w centrum miast takich miejsc jak ronda gdzie często stawiane są zakazy dla rowerów ( gdyż wokoło jest doskonała sieć ddrów) jest już dla mnie nie tylko ignorancja ale czysta bezmyślnością z ich strony.
Na koniec chciałem zamieścić trzy szybkie przykładowe artykuły i filmy z tego roku, ostatnich dwóch miesięcy obrazujące problem na naszych drogach w mieście.
Bezmyślne jeżdżenie po chodniku :
http://www.ino-online.pl/blogi.php?e=1&w=10250&us=7408Rowerzysta śmigający po pasach (bardzo częsty problem z niechęcią do przeprowadzania rowerów przez pasy):
http://www.gawex.pl/wiadomosci/wydarzenia/3069/Rower-spowodowal-kolizje-dwoch-autI perełka na sam koniec prosto z Krakowskich ulic.. rowerzysta „idiota” bo inaczej tego zachowania nie mogę nazwać (fragment z rowerzystą zaczyna się w tym materiale w minucie 3:14sek, polecam przewinąć):
http://www.tvp.pl/krakow/jedz-bezpiecznie/wideo/cwaniacy-na-rondzie-kotlarskim-skret-w-lewo-z-uldietla-w-orzeszkowej/10924268BTW Dziś bez jazdy, aura nie zachęciła ale za to do napisania mego wywody zmusiła.
PS
Jeśli przebrnąłeś przez całość mojej paplaniny szczerzę gratuluje wytrwałości;)
The End.