Lajtowe kręcenie z Anką do decathlona w plazie oraz do tego na zakopiance w poszukiwaniu plecaka, butów etc.;) Brak zapowiadanego słońca jak i temperatury nie pokrzyżowały nam planów.
Witam serdecznie w nowym roku! :) Nazbierały się mi tu spore zaległości, bo aż od września zeszłego roku. Trochę tych wycieczek i przejażdżek od tamtego czasu do wklepania będzie, ale postaram się to zrobić w którąś noc żeby nie zaburzać za dnia bsa.;)
Od jakiegoś wpisu trzeba zacząć, będzie to moja ostatnia, bo wczorajsza poniedziałkowa przejażdżka na kolną w towarzystwie Anki. A trzeba przyznać, że ten poniedziałek 6 stycznia w niczym zimowej pory nie przypominał. Grzało słońce, miłe ciepełko muskało po twarzy, przyroda wokoło jakby na wiosnę w marcu czy kwietniu a do tego taki tłok na bulwarach wiślanych w Krakowie jak i na trasie rowerowej DDRa do kolnej. Można by rzec tłumy waliły tamtędy, że prawie korki miejscami się tworzyły! :) Było piknie!
Lajtowo do przodu.
Aczkolwiek parę statystyk nie zawadzi;)
(Dane liczbowe prowadzone od stycznia 2013 roku)
Max prędkość = 65,3 [km/h] (na jednym ze zjazdów z Wiśniowej do Myślenic)
Najdłuższa wycieczka ogółem = 244 [km] ( Rowerowy Szlak Bursztynowy, 2dni)
Najdłuższa jednodniowa wycieczka = 146,97 [km] (Krk -Pustynia Błędowska)
Najlepszy miesiąc: lipiec (2013) = 1291.73 km
Wszystko do pobicia w tym i następnym sezonie :))