Wpisy archiwalne w kategorii

Lajtowo (do 50km)

Dystans całkowity:2022.94 km (w terenie 109.00 km; 5.39%)
Czas w ruchu:65:28
Średnia prędkość:16.30 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Suma kalorii:11028 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:51.87 km i 3h 26m
Więcej statystyk

Błotem poślizgowym do toru kajakowego.

Niedziela, 16 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Trasa: NH - tor kajakowy.
Dzisiejsza aura dopisała (pomijając moment, kiedy chmury znienacka pokryły niebo i ten deszczyk który złapał mnie na powrocie), słoneczko, temperatura dodatnia. Idealne warunki by poruszać się na rowerze :D
Pogoda była, to i trochę rowerzystów po drodze się mijało :)
Jedyny minus z dzisiejszego przejazdu to sytuacja na podjeździe pod mostem Zwierzynieckim, gdzie na końcu podjazdu nastąpił wślizg tylnym kołem do przodu na błocie poślizgowym z jednoczesnym zaliczeniem gleby ;) Zresztą ten kawałek drogi rowerowej na odcinku 2km od salezjan był dość śliski przez zalegające błoto poślizgowe oraz miejscami lód.

Parę fotek z przejazdu.











Niedzielny rowerzysta reaktywacja :)

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Jak na porządnego niedzielnego rowerzystę (jakim się ostatnio zrobiłem :P) nie mogłem odpuścić takiego dnia jak dziś: niedziela, 29 C oraz tłumy rowerzystów na trasie tynieckiej :D

Lajtowo jechałem z siostrą Anną, szwagrem Michałem i ich synkiem Wojtusiem.

Przebieg trasy: pokręcenie kółkiem do toru kajakowego gdzie oczywiście nie można było się nie zatrzymać na dłużej :P Następnie kładką rowerową na drugą stronę Wisły, przejazd obok obserwatorium astronomicznego skąd następnie objazd do siostry. Pozostał już tylko powrót do NHuty przy okazji zahaczając o M1.

Na koniec parę fotek z przejazdu :)


Wojtuś na torze kajakowym.


Widok na zatłoczony tor kajakowy, zdaje się, że jakieś zawody się dziś tu odbywały.


Michał z Wojtusiem w foteliku, za nimi Anna.


Obserwatorium astronomiczne.

Pozdrawiam niedzielnych rowerzystów ;)

Tylko nie mów, że znów ten Tyniec :D

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
A jednak Tyniec ponownie wita i również wieczorem :))
Ale, ale tym razem zestaw oświetleniowy zabrałem za sobą, co by staży miejskiej dziś nie prowokować ;)
Aparatu nie zapomniałem to i jedną fotkę załączę.


Dzisiejszy zachód nad torem kajakowym na trasie do Tyńca.

I znów trasa na Tyniec, tym razem z Agatką ;)

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Trasa podobnie jak wczoraj, z tym że, tym razem z Agatką i nie do samego Tyńca tylko do toru kajakowego.
Wybraliśmy się dość późno, na dodatek zagadaliśmy się na torze kajakowym, a słońce zdążyło już zajść :)
Mieliśmy przez to dość niecodzienną sytuację gdyż ja świateł w ogóle nie zabrałem nieświadom tego że tak późno wtedy wrócimy a Agacie szwankowały :)
I w ten oto sposób ok 23 napotkaliśmy straż miejską, która nas oczywiście zgarnęła na spisanie dokumentów, co jak się okazało było to tylko na pokaz, skończyło się na ostrzeżeniu za jazdę bez świateł i po chodniku ;)

Pozdrawiam

Jednak tłoków w weekend nie było :D Trasa NH(Kraków) - Tyniec - NH

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Rowerowanie do Tyńca i z powrotem.
Dawno tam nie jechałem bo aż 3 dni temu :P
Obawiałem się dość dużych tłoków z racji weekendu na tej najpopularniejszej krakowskiej trasie rowerowej, lecz ku mojemu zdziwieniu tłumów nie było (godzina 15) :)
Można było przejechać tę trasę normalnie bez stania w korku, czy notorycznego wyprzedzania. Tyle że upał doskwierał, duchota potworna :]

Tak na marginesie pozdrawiam pewnego "kolegę" który ścigał się ze mną (o ile można to tak nazwać) na dojeździe do Tyńca wykorzystując większość czasu tunel powietrzy za mną ;)

Pozdrawiam

Czy tędy do Tyńca? o_O

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Dziś ponownie lajtowo ;)
Przejazd wraz z kuzynem, z Krakowa do Skawiny przez Tyniec.

Dane przejazdu:
-dojazd do kuzyna, i z kuzynem do Skawiny przez Tyniec: ok 33km
-powrót ze Skawiny do Nowej Huty od strony Opatkowic: ok 25km.

Dziś na popularnej trasie Kraków - Tyniec zauważyłem, że drogowcy zabrali się za dokańczanie ścieżki rowerowej, a dokładnie połączenia odcinków przy zjeździe na ulicy Widokowa. Oby tak dalej! Rozwijać sieć ścieżek w Krakowie, a będzie całkiem przyzwoicie się jeździło :)

Fotek z dzisiejszej trasy niestety żadnych nie zamieszczę, gdyż wcześniej przygotowany aparat fotograficzny i wystawiony na biurku, bym o nim pamiętał został tam aż do mojego powrotu. Peszek ;)

Za to z zeszłorocznych fotek też z rowerowania, zamieszczę widok parku w Skawinie (by aż tak sucho nie było), aktualny gdyż nic się nie zmieniło od tamtego czasu tam ;]


Park w Skawinie(2011)


Pozdrawiam

3 dni lajtu z Krakowa przez Ojców/Skałę po Olkuszu i okolicach.

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(0)
Wycieczka trzy dniowa do siostry i z siostrą po okolicy ;)

Dzień pierwszy wieczór:

NH(Kraków) - przez Ojców - Skała 36km, 2.5h


Skałki nad źródełkiem miłości w Ojcowskim Parku Narodowym.


Źródełko Miłości.


dzień drugi:

Skała - Wielmoża - Pieskowa Skała - (czerwony szlak orlich gniazd) - Rabsztyn - Olkusz i okolica - (czerwony szlak orlich gniazd) - Skała 100km, 10h


Pieskowa Skała.


Kościół parafialny w Sułoszowej.


"Teren prywatny" na szlaku orlich gniazd :)


Skrzyżowanie szlaków na urokliwej trasie w lesie, niedaleko Rabsztyna.


Karmnik dla zwierząt leśnych nieopodal powyższego skrzyżowania szlaków.


Trasa na szlaku orlich gniazd.


Widok ze szlaku na ruiny zamku w Rabsztynie.


Widok z ruin zamku na okolicę.


Dłuższy :) odpoczynek pod ruinami zamku.


Wzniesienie za Olkuszem, tuż nad pustynią błędowską, której kawałek widzimy powyżej. W centralnym punkcie na widnokręgu Śląskie z kominami.


dzień trzeci ranek:

Skała - Ojców - NH - 34km, 2h


Wjazd do Krakowa od strony Witkowic.

Truskawkowe wzgórze

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(0)
Wtorek jak się okazał był idealnym dniem przypalanie się na słonku ;)
Ale zacznijmy od początku.
Dzień wcześniej, czyli w poniedziałek umówiliśmy się z kuzynem, że dołączymy do znajomych, którzy zaplanowali wyprawę z Krakowa do Krzeszowic.
Byliśmy umówieni o 10:15 na bulwarach wiślanych, i wszystko było by ok gdybym nie wpadł na genialny pomysł dopompowania kół na stacji benzynowej.
Jak się okazało wpadłem na kolejkę 2 aut i 4 rowerzystów czekających do kompresora gdzie brakowało końcówki uszczelniającej przez którą kierowca pierwszego auta nie mógł dojść dlaczego koła ma nadal "flaki" pomimo usilnych starań ;) Po wspólnej debacie osób czekających, ktoś nareszcie wpadł na genialne rozwiązania by poprosić o wymianę końcówki węza u obsługi. Od razu sprawa szybko przyspieszyła i ja również dostałem się do kompresora. Spojrzałem na godzinę, niestety jak się okazało była już 10:25. Byłem spóźniony!
Musiałem nadgonić czasu i na miejsce dotarłem ok 10:35 gdzie... nikogo już nie zastałem O_o
Ale, ale po 2 min nagle dostrzegłem kuzyna który również się spóźnił :)
Po kontakcie telefonicznym okazało się, że grupka niezbyt cierpliwych wyruszyła na rowerkach punktualnie lecz nie do Krzeszowic jak wcześniej zakładano, tylko do lasku wolskiego.
Pozostało nam "olać ich", choć to my się spóźniliśmy :P
Ale pojechać gdzieś trzeba było. Doszliśmy do porozumienia, że jedziemy na tor kajakowy i tam zdecydujemy co dalej.
Droga z bulwarów do toru spokojnie bez zakłóceń, nie licząc ciągłego wymijania na tej dość popularnej trasie w dodatku w dniu wolnym (normalnie miejscami tworzyły się korki):]
Na miejscu wśród tłumów rowerzystów, rolkarzy, biegaczy i kajakarzy znaleźliśmy skrawek ziemi dla siebie gdzie szybka przekąska nad mapką doprowadziła nas do wybrania się kładką rowerową na drugą stronę Wisły i przed siebie :)
Takim sposobem szybciutko wjechaliśmy do Piekar gdzie skorzystaliśmy z okazji, że brama wjazdowa do zabytkowego Pałacu znajdującego się na terenie tej miejscowości była otwarta :D Zaznaczę tylko, że był to teren prywatny( zresztą jak głosiła tabliczka przy bramie " Wstęp wzbroniony"), co oczywiście w tym przypadku nie służy pałacowi, gdyż z roku na rok popada w coraz to większą ruinę.
Wracając do tematu ledwo podeszliśmy pod pałac, od razu doskoczył z zabudowań gospodarczych jakiś jegomość i prosi nas grzecznie acz stanowczo o opuszczenie terenu. My mu grzecznie, że pstrykniemy fotkę i już nas nie ma. Obyło się bez szczucia psami :)
Ruszyliśmy dalej by przejechać przez Ściejowice i obrać kurs na Jeziorany gdzie wkręciliśmy się w szlak rowerowy biegnący tym rejonie.
Tak przejechaliśmy obok urokliwej chatki z polem pełnym mleczy i babunią na ganku, musiałem się zatrzymać i uwiecznić ten obrazek aparatem;)
Gdy dojechaliśmy do wałów wiślanych zrezygnowaliśmy ze szlaku rowerowego, by móc zahaczyć o skałki i wzgórza w tej okolicy ( ze swych szczytów posiadają bardzo piękne panoramy).
Takim to sposobem zawróciliśmy lecz innymi dróżkami.
Trochę przy okazji się po wspinaliśmy, 2 skałki niedaleko oddalone od siebie w rejonie Ściejowic :)
Na trzecią skałkę i zarazem najważniejszą trzeba było wrócić się do Piekar.
Widoki z niej naprawdę są przepiękne we wszystkie 4 strony i warte polecenia. To miejsce zwane jest "truskawkowym wzgórzem". Na szczycie wmurowana jest tablica na której widnieje napis "Pamięci mojego Aniołka truskawkowe wzgórze", swą nazwę zawdzięcza smutniej historii :/
Dalsza podróż, a raczej powrót przebiegł lajtowo (jak cała zresztą wycieczka) wcześniej ujeżdżoną trasą, gdzie na bulwarach wiślanych pożegnaliśmy się z kuzynem i chop z powrotem do nowej huty.
The end.

Trasa wycieczki: Nowa Huta - bulwary wiślane - tor kajakowy - Piekary - Ściejowice - Jeziorzany i z powrotem.

Przebieg na mapce: TRASA

Zdjęcia:

Tablica na truskawkowym wzgórzu


Mlecze przy chatce


Pałac w Piekarach


Widok z truskawkowego wzgórza_1


Widok z truskawkowego wzgórza_2



.