Czyli wizyta w sklepie (zakup klocków hamulcowych, ileż można jeździć na łysych :P ) + wieczorne wino w miłym towarzystwie Ani z juwenaliami w tle gdzieś tam w oddali:)
Oraz na powrocie spotkany bober podczas porannego spaceru ;) Zwierzak chciał się przedostać przez most, na wysokości stopnia wodnego Kościuszko a dróżka rowerowa biegnąca tamtędy była jedynym dla niego rozwiązaniem. Spotkaliśmy się pośrodku przejścia, bóbr w pierwszej chwili uciekł do rogu i udawał, ze go nie ma:
Ja pozostałem na swoim miejscu z aparatem przyszykowanym, tak by go nie spłoszyć i opłaciło się :) Nie minęła minuta jak bober się wychylił obczaił okolicę, widząc, że jesteśmy sami postanowił jednak dziarskim krokiem przejść obok i to bardzo blisko mijając mnie. Oczywiście przechodząc coś tam gmerał pod nosem niezadowolony ale i tak był dzielny :D
Wyprawa rowerowa wspólnie z Agnieszką, z cyklu Szosówką w teren ;P
Trasa: Start z pod miejsca spotkania, balonu na Wisłą -> kierunek Ojców i okolice. Czyli Krk - Zielonki - Korzkiew (zamek) - Ojców (Ojcowski Park Narodowy) - Pieskowa Skała (zamek) - powrót.
Dziś ciut merytorycznego słowa wstępu;) Trasa jak w tych terenach malownicza, sporo rowerzystów mijanych po drodze aczkolwiek tłumów nie było;) Było by natomiast bardzo przyjemnie gdyby nie temperatura która oscylowała w okolicy 13 stopni oraz wiatr odzywający się dość często. Ale daliśmy radę, choć wiórka mogła by się kłócić ze mną związku z faktem małego zonka;P Otóż przebitej dętki w szosówce. Moment przebicia dość dziwny gdyż szosówka przetrwała wcześniej wertepy i teren na dojeździe (jak i po wymianie na powrocie również;) ) a przebiła się na głupiej dziurze w nawierzchni jezdni o_O Na zdjęciu szrama na oponie, przebita na wylot:
Na szczęście Agnieszka była przygotowana i sprzęt do wymiany jak i samą dętkę ze sobą miała. Zabrałem się do wymiany bo głupio by kobieta to robiła gdy jest mężczyzna w okolicy;P Podczas samej wymiany kobieta zdążyła kilka razy wejść mi na ambicję i urazić moje ego;) "Sama bym to już dawno zrobiła", "Wole to sprawdzić bo pewnie coś źle zrobiłeś", etc. :D No cóż udało się, koło z powrotem na miejscu i można próbować jechać dalej. (Trzeba przy tej okazji napomknąć i się przyznać, że tak na dobra sprawę przebiło się z powodu pomylenia skrętu przeze mnie, także kalam się, mea culpa :P ). Dalej już bez uszczerbku udało się dojechać jak i wrócić na tej oponce. Nie obyło się oczywiście bez exploracji jaskini, a raczej wnęki skalnej w której zabudowano pustenio-kaplicę.
Czas na fotorelację zaczynająca się od Korzkiewskiego zamku:
Lajtowo do przodu.
Aczkolwiek parę statystyk nie zawadzi;)
(Dane liczbowe prowadzone od stycznia 2013 roku)
Max prędkość = 65,3 [km/h] (na jednym ze zjazdów z Wiśniowej do Myślenic)
Najdłuższa wycieczka ogółem = 244 [km] ( Rowerowy Szlak Bursztynowy, 2dni)
Najdłuższa jednodniowa wycieczka = 146,97 [km] (Krk -Pustynia Błędowska)
Najlepszy miesiąc: lipiec (2013) = 1291.73 km
Wszystko do pobicia w tym i następnym sezonie :))